Press "Enter" to skip to content

Kategoria: GSM

Alternatywne metody dostępu do globalnej sieci – czyli jak być partyzantem i pozostać online

Uznałam ten temat za warty opisania, po wczorajszej rozmowie z jednym ze starych znajomych.
Czasami honor/fundusz/sytuacja nam nie pozwala na w miarę normalny dostęp do Internetu – co wtedy robić? Można wszem i wobec mówić- nie mam neta, nie podziałam, ale można wziąć sprawy w swoje ręce. Co chcemy osiągnąć?

  • Mieć dostęp do sieci umożliwiający wymianę informacji (wysłanie maila, irc, xmpp, gg, oraz przeglądanie www przeglądarkami tekstowymi – z grafiki [i reklam, śledzików] rezygnujemy, czy wyszukiwanie www przez gosh – bo google za ciężki)
  • Zadbać, by nasz ruch nie był przypisany do naszego imienia i nazwiska (lub jakichkolwiek innych danych – słowem – żadnych umów i podpisów na durnych regulaminach zezwalających na permanentną inwigilację)
  • Mieć możliwość w miarę swobodnego użycia terminala tekstowego (dopuszczamy zacięcia przy pgup i komendach dużo plujących na ekran, oraz pisanie „w powietrzu/na oślep”- ważne że połączenie ma być)

Słowem, przepustowość rzędu kilku KB/s powinna nam spokojnie wystarczyć.

@cmd;)

Nadszedł długi weekand. Jest czasami tak, że mamy zrobić coś, co jest nam zupełnie nie na rękę (w moim przypadku projekt z javy) i robimy zupełnie wszystko inne. Ja tym razem rzuciłam okiem na mój modem GSM (Huawei e220) i zachciało mi się użyć go inaczej, niż do połączenia z netem. Pomysł podrzucił mi wykładowca z Rec Academy na ostatnim wykładzie (jak na razie nie opuściłam żadnego poza spotkaniem organizacyjnym). Zbootowałam komputer z linuxa (bo łatwiej szukać softu, chociażby w okienku wyszukiwania synaptica) a następnie wyszukałam programu minicom, o którym przeczytałam kieeeedyś w jakimś starym arcie. Okazało się, że program jest w repozytorium.