Uznałam ten temat za warty opisania, po wczorajszej rozmowie z jednym ze starych znajomych.
Czasami honor/fundusz/sytuacja nam nie pozwala na w miarę normalny dostęp do Internetu – co wtedy robić? Można wszem i wobec mówić- nie mam neta, nie podziałam, ale można wziąć sprawy w swoje ręce. Co chcemy osiągnąć?
- Mieć dostęp do sieci umożliwiający wymianę informacji (wysłanie maila, irc, xmpp, gg, oraz przeglądanie www przeglądarkami tekstowymi – z grafiki [i reklam, śledzików] rezygnujemy, czy wyszukiwanie www przez gosh – bo google za ciężki)
- Zadbać, by nasz ruch nie był przypisany do naszego imienia i nazwiska (lub jakichkolwiek innych danych – słowem – żadnych umów i podpisów na durnych regulaminach zezwalających na permanentną inwigilację)
- Mieć możliwość w miarę swobodnego użycia terminala tekstowego (dopuszczamy zacięcia przy pgup i komendach dużo plujących na ekran, oraz pisanie „w powietrzu/na oślep”- ważne że połączenie ma być)
Słowem, przepustowość rzędu kilku KB/s powinna nam spokojnie wystarczyć.