Dziś będzie art z dziedziny Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Opowiem nieco o szkoleniach.
Generalnie byłam (praktyki, praca – umowa zarówno o pracę jak i o dzieło, uczelnia i takie tam) na kilku takich szkoleniach w życiu. Jedyne co mogłabym powiedzieć, że było bliskie dobrego – to to, na które poszłam jak mój chłop studia zaczynał. Mogę je wszystkie podzielić na kilka rodzajów:
- „Tam są instrukcje idź sobie poczytaj, oceny ryzyka są tam, jak czegoś będziesz potrzebować, pytaj kadrowej. Dobra, podpisz mi tu, bo potrzebne do papierów.” Uroki praktyk;)
- „Szkolenie BHP <śmiech> no niby powinienem ci zrobić” (papiera do podpisania nie dał – hmm wyjdzie przy kontroli- o ile taka będzie).
- Szkolenie w pewnej niemieckiej firmie w ogóle było po zakończeniu pracy – i dotyczyło tego, by nie wchodzić widlakom pod jezdnię i oznaczenia wyjść ewakuacyjnych – zajęło 15 min, papierek podpisany.
- O dziwo, jak byłam na śmieciówce, przeszkolił mnie pan z jakiejś firmy BHP – skończyło się na tym, że przeszliśmy na luźne, branżowe tematy, a ja standardowo zapytałam tylko o umiejscowienie apteczek, gaśnic i punktu zbiórki. Tam w ogóle była magia, bo były ogólnodostępne oceny ryzyka zawodowego w intranecie;P
- Szkolenia BHP na uczelni są mega nudne – każą ci 6 godzin oglądać filmy z wypadków na VHS. Na prawdę, teraz mamy YT i po wpisaniu hasła „wypadek przy pracy” czy „pożar” sporo przykładów znajdziemy.
Swoją drogą nie demonizujmy – nie licząc tych Niemiec to wszędzie gdzie napisałam to były „prace przy komputerze” – które są raczej bezpieczne. O wypadek ze skutkiem śmiertelnym trzeba się naprawdę postarać (zły admin przygniecie cię rackiem, zapali się zakurzony magazyn czy porazi Cię prąd poprzez łysy kabel z izolacją pogryzioną przez szczury – wszystko z prawdopodobieństwem „możliwe do wyobrażenia” – więc wpływ na niebezpieczeństwo pracy pomijalny. Ale tak czy inaczej, aby dmuchać na zimne – jeżeli miałeś nieprzyjemność mieć takie szkolenia z BHP jak ja (i z 2 dobrze, zaoszczędzony czas mogłeś spędzić na ciekawsze rzeczy) i tak postaraj się wiedzieć:
- Gdzie jest wyłącznik główny obejmujący wszystkie urządzenia w pokoju którym się znajdujesz. Główny zawór do gazu (jeśli używacie takowy w pracy) też.
- Gdzie są apteczki i gaśnice TIP: te 2 zwykle gdzieś na korytarzu
- Jakie są procedury alarmowe (kogo powiadomić w razie „W”, w jakiej kolejności). Gdzie są klucze od urządzeń alarmowych/gaśniczych (nie zawsze za szybką do zbicia)?
- Gdzie są wyjścia ewakuacyjne (może istnieje szybsze wyjście z budynku niż normalnie? Może są jakieś alternatywne wyjścia, jeżeli z tego konkretnego nie będzie można skorzystać?) TIP: przestudiuj mapki obiektu lub po prostu przejdź się po budynku na przerwie któregoś dnia.
- Dla dużych obiektów- czy istnieje miejsce zbiórki w razie ewakuacji? Gdzie ono jest? TIP: poszukaj takiego znaku w pobliżu:
- Czy normy hałasu są przekroczone (tam gdzie są – wyjące hałaśliwe maszyny – postaraj się być tak krótko jak to możliwe i najlepiej wsadź korki w uszy)?
- Czy kartka z numerami alarmowymi znajduje się w pobliżu telefonu lub w innym widocznym miejscu (jak nie- druknij i powieś np. coś takiego jak na rysunku poniżej, w stanie paniki nr się mogą mylić)?
I tak naprawdę tyle zwykle wystarczy wiedzieć. Takie minimum na 10 minut roboty. Bo instruktaż 1 pomocy to zwykle ludzie mieli wcześniej. Nie wiem po co nasi mocodawcy każą szkolić ludzi po wiele godzin i to co kilka lat- dobrze, że to prawo jest martwe.
PS.
Wiele osób pyta mnie, czy mają sens instrukcje typu
.
IMHO mają. Zwykle musimy opuścić budynek na kilka sekund czy minut przed tym, jak wszystko pochłonie ogień, zaleje woda czy stanie się coś złego w inny sposób. Warto więc mieć emergency_script który zapisze naszą pracę i pchnie ją gdzieś na zdalną maszynę, najlepiej w innej lokalizacji fizycznej niż obecny budynek. Nazwa powinna być krótka, dobrze podpiąć to pod jakiś hotkey. Zwykle urządzenia sieciowe wytrzymają jeszcze kilkadziesiąt sekund nim przestaną działać (o ile nie odetnie się im zasilania od razu -co zwykle jest częścią ucieczki). Może się wtedy zdarzyć tak, że nie stracimy nic z naszej pracy pomimo utraty sprzętu. Jeżeli mamy jeszcze 3 sekundy – możemy odciąć prąd i gaz. ALE jeśli ci to zajmie dłużej niż te 3-5 sek, spiedzielaj, serio. W dalszej kolejności powyłączaj maszyny jakie macie (duś w czerwonego grzybka). Nie należy jednak próbować sprzętu ratować – tracimy czas na ucieczkę – w pierwszej kolejności ratujemy siebie i innych ludzi, w drugiej zwierzęta, w trzeciej najwartościowsze rzeczy (np. dokumenty) o ile jeszcze bezpiecznie jest to zrobić (pamiętacie kobietę, która dzieci wyniosła, a potem poszła po coś i nie wróciła? Lepiej więc nie iść gdy ryzyko jest już za duże- nawet jeśli zostali tam żywi – by nie zwiększać ilości ofiar). Odkupienie sprzętu to kilka tysięcy – zwłaszcza, jeśli całość jest ubezpieczona. Wyszkolenie czy chociaż zrekrutowanie i wdrożenie nowego pracownika zwykle wychodzi drożej.
No, to by było na tyle, możecie wracać do tego, co robiliście do tej pory. I pamiętajcie, jeśli jakaś praca wydaje się wam zbyt niebezpieczna, lub „jej zakres wykracza poza umiejętności pracownika i poza zakres jego kwalifikacji i wymagań kwalifikacyjnych niezbędnych do wykonania poleconej pracy” możecie po prostu odmówić jej wykonania a jeśli to konieczne – opuścić strefę zagrożenia. Tylko nie zapomnijcie o takiej sytuacji (i jej powodzie) poinformować pracodawcy.