Dziś, jako że mam urlopik, to sobie poczytałam o kryzysach. I wiecie co? Kryzys zawsze jest przejściowy! Ok, to zawsze coś, co zwala nas z nóg, coś z czym nie umiemy sobie poradzić, ale ostatecznie to zawsze kiedyś minie. To znaczy samo nie minie, czasami jest wymagana jakaś zmiana, czasem nawet istotna. Ale to nie jest koniec świata! Świat dalej będzie istniał, a my nauczymy się żyć z konsekwencjami tego kryzysu. Kolejna prawda wynikająca z definicji kryzysu- jest on wywołany przez jakieś konkretne wydarzenie- czyli nie wywołała jej żadna osoba, a sytuacja. Nikt nie jest winien. Wydarzenia nie siadają na ławie oskarżonych. Wydarzenia się wydarzają. Tak, kryzysy prowadzą do zachwiania naszej równowagi i nic później już nie będzie takie samo, ale hej, przeżyliśmy:) Będziemy mieli co opowiadać. I to, że przez chwilę sobie nie radzimy w konsekwencji kryzysu nie oznacza, że tak już będzie do końca. Powodzenia;) Trzymajcie się ciepło.