Płaczesz? Nie udawaj. Tej łzy nikt nie widzi.
I nikt nie otrze, bynajmniej nie w tej chwili.
Nie udawaj że jeszcze została ci odrobina
Myśli, co nie dadzą się oprawić w ramy.
Że masz jeszcze w duszy ten okruch wolności
Co jeszcze w tych, którzy światła nie widują.
Nikt cię nie zrozumie. Nikt nie spróbuje zdekryptować twych myśli.
Ni złamać hasha twych uczuć. Nie wiedzą o co ci chodzi.
I tak zostanie. Bo nie dane im dochodzić.
Nauczyli się dostawać za darmo, szybko i w całości.
Nauczyli się negować prawdę i przyjmować kłamstwo
za pewnik, jedyną wersję rzeczywistości.
Czego wymagasz? Że uruchomią umysł? Użyją inteligencji?
Wracaj skąd przyszedłeś. Do swoich zadań.
I w samotności rozmów, których nikt nie słyszy