Chciałam to wstępnie wrzucić jako post na fejsa, ale chyba się skończy wpisem na blogu.
Maseczki nosić warto, są fajne. Co do rękawiczek – od zawsze wykonuję w nich wszelkie prace, więc jestem przyzwyczajona. Szkoda tylko że tak podrożały:( Paczkę kupowałam zwykle za 9 złotych a teraz trzeba 60 i więcej wydać. Jak tak dalej pójdzie, nie będzie mnie stać na mycie naczyń, a wiadomo że jednorazowe rękawiczki są jednorazowe.
Kategoria: eventy
Powaliło mnie konkretnie.
Magisterka – in progress (ok, in regress)
Dyplomówka – in progress (jak nie ruszę dupy w ten weekand to też będzie in regress)
A jeszcze w międzyczasie chodzę do pracy i jestem słuchaczką studiów dyplomowych – ok, jestem w trakcie ostatniej sesji:)
No i co?
Byłam na Security Case Study, jako wolontariuszka. Wróciłam z 2 użądleniami przez jedną, wystraszoną bardziej niż ja, już „świętej pamięci” osę. Zyskałam kilka kontaktów, odnowiłam kilka starych, słowem – opłacało się jechać.
Jeśli chodzi o same wydarzenie- składało się z 1 dnia warsztatów (których nie widziałam na oczy – przygotowywaliśmy salę) oraz dwóch dni wykładów (których już – nierzadko kątem ucha ale jednak, wysłuchałam). Wykłady były prowadzone w formule case study (której osobiście nie preferuję – wolę gdy opisy sytuacji są obrazkiem dla przedstawianej wiedzy, a nie na odwrót)- ale znalazło się również kilka bardzo techicznych prezentacji, nieco się z tej konwencji wyłamujących. Aż szkoda, że nie będzie streamingu, choć pewnie z wielu talków pojawią się slajdy i whitepapery (jak już się pojawią, podlinkuję).
Dziś miałam okazję przeprowadzić warsztaty dla osób z naszej wioski, które, jak same o sobie twierdzą, „nie znają się na komputerach”. Zajęcia wyszły całkiem nieźle i mam pewność, że każda z nas (były same panie- może następnym razem zajdzie się również jakiś pan) wyszła z niego wzbogacona o nowe doświadczenia. Ale od początku.
Oczywiście, wiem, że idzie to zrobić jedną linijką w bashu czy innych zabawkach:) Ale pisałam 4fun, żeby sobie przypomnieć język;)
Inspiracją był pewien listing z książki. Został on ponumerowany w pewien sposób. Pomyślałam sobie – też chcę mieć coś takiego. No i siadłam i klepnęłam w kilka minut taki oto kawałek kodziszcza.
Zanim ZDT
Ehh jestem zmęczona już. Co do serii wykładów otwartych z początku czerwca, prowadziliśmy je dla małej grupy 3-7 osób (zależnie od dnia) i przy takim democie człowiek się zastanawia, czy w ogóle jeszcze działać na UZcie. Myślę, że dopiero zaczynamy działać na poważnie i ludzie jeszcze mało o nas wiedzą, także w przyszłym roku będzie lepiej:) No przecież się nie poddamy:)
ZDT – niemiłe złego początki
Nie będę wspominać o całej papierologii, przez którą musiałam przebrnąć, nieco latania było. Dziekan naszego wydziału, dziekan wydziału będącego właścicielem budynku w którym gościliśmy, dział spraw studenckich, biuro karier, biuro promocji, kanclerz, bhp, dział gospodarczy, dział zaopatrzenia, elektrycy… A jeszcze plakaty zaprojektować, wydrukować, wywiesić… Praktycznie dopięte na ostatni guzik wszystko było w czwartek, gdy szłam po ostatnie pisma, zwiozłam prowiant, zaprojektowałam, wydrukowałam i wycięłam identyfikatory i zrobiłam x więcej rzeczy o których nie pamiętam nawet.
Jako że byłam odpowiedzialna za grupę tego dnia, postanowiłam napisać kilka słów na temat całego zamieszania. Ograniczę się do dwóch najważniejszych „wydarzeń” jakie mieliśmy w programie, a mianowicie wizyty w Microsoft i Hackerspace Warszawa.
Była 9 rano, piątek 9 marca 2012 roku. Niekoniecznie wyspani, ale koniecznie przygotowani na najgorsze (w tym korki na Błoniach), wyjeżdżamy w trasę, którą znamy już chyba doskonale (podobnie jechaliśmy rok temu, chociażby na finały Imagine Cup, czy na szkolenie przed praktykami), a mianowicie, Zielona Góra – Warszawa.
źródło: irc.telecomix.org kanał #polska
16:53:02 < qwetyz777> warszawa – STAW SIĘ 24.01 O 16 na proteście pod
Parlamentem EU w Warszawie(Jasna 14/16). Mile widziane
transparenty
Jakiś czas nie pisałam, czego powodem jest głównie brak czasu. Skrócony, a przez to bardziej intensywny semestr, praktyki, prowadzenie koła czy organizowanie eventów pochłania mnie do reszty. Zauważyła to nawet część z moich znajomych, pisząc, że „ty ostatnio na nic nie masz czasu, ej no”.
Tym, którzy są wśród tych osób, pragnę donieść, że od przyszłego roku kalendarzowego będę miała dla nich odrobinę więcej czasu. Jeszcze nie jedną noc przeircujemy czy przeggadamy, nie martwcie się:)