Jako że byłam odpowiedzialna za grupę tego dnia, postanowiłam napisać kilka słów na temat całego zamieszania. Ograniczę się do dwóch najważniejszych „wydarzeń” jakie mieliśmy w programie, a mianowicie wizyty w Microsoft i Hackerspace Warszawa.
Była 9 rano, piątek 9 marca 2012 roku. Niekoniecznie wyspani, ale koniecznie przygotowani na najgorsze (w tym korki na Błoniach), wyjeżdżamy w trasę, którą znamy już chyba doskonale (podobnie jechaliśmy rok temu, chociażby na finały Imagine Cup, czy na szkolenie przed praktykami), a mianowicie, Zielona Góra – Warszawa.
Na miejsce docieramy ok godziny 17. Podjeżdżamy pod siedzibę nie dość że bardzo małego (Micro) to jeszcze miękkiego (soft) gracza na rynku firm informatycznych. Co ja piszę? Przecież to najbardziej rozpoznawalna (zwłaszcza wśród nietechnicznych) firma informatyczna na świecie!!! No ale do rzeczy, nie przyjechaliśmy tam zwiedzać, to nie był nasz 1 raz w MS, z którym współpracujemy praktycznie od początku. Niestety, okazuje się, że rejestracja została o 15 minut przesunięta i było „u drzwi twoich stoję Panie”. W końcu cała chmara członków grup IT i .NET rozpoczęła przechodzenie przez drzwi obrotowe i ustawiania się w kolejce po identyfikatory, oraz gadgety spotkania z których największą furorę zrobiło yoyo, oraz otwieracz do piwa. Mogliśmy spokojnie rozpocząć branie udziału w konkursach (w tym roku bez sukcesu), oraz posłuchać wykładów min. Na temat Windows 8, projektowania oprogramowania, podejścia komercyjnego do software development, czy kultury ekranu (a co za tym idzie, projektowania interfejsów). Całość potrwała do 6 rano. Otrzymaliśmy specjalne energy drinki „IE 9”, które umożliwiały wytrzymanie całej nocy bez zmrużenia oka. Wiadomo, dla niektórych słuchanie wykładów ciągiem (i to w porze nocnej) byłoby zbyt męczące, ale i o tym Microsoft pomyślał. Około 20 wyszła Pani z Redmond, ku uciesze męskiej (czyt. przeważającej) części publiki. Jak panowie mówili w kuluarach, było na czym oko zawiesić i jakoś spać się odechciało;). Kolejną przerwą był koncert Bladego Krisa z Mam talent. Człowiek ten za pomocą dźwięków wydawanych przez siebie (pod koniec posłużył się jeszcze jakąś MIDI zabawką by pomiksować nieco) robił prawdziwą muzykę i można z czystym sumieniem stwierdzić, że robił to naprawdę wyśmienicie. Plus? Każdy kto przysypiał, znowu miał okazję się obudzić. Było dużo hałasu 😉 ale był to hałas miły dla ucha. Następnym przerywnikiem był pokaz przygotowany przez platige image, jak się tworzy animacje (a pokazywali między innymi intro do Wiedźmina dwójki swojego autorstwa, film Patch of Death i kilka ciekawych dem). Trzeba powiedzieć, że naprawdę znają się na swojej robocie. . Oprócz tego co opisałam, można było również w praktyce pokorzystać z technologii MS. Wystawiony sprzęt, w tym X-boxy z sensorem kinect przyciągnęły wielu uczestników, zmuszonych do stania w długich kolejkach, by się pobawić. Nie obyło się bez tragedii. Świętej pamięci Iphone został podczas imprezy zniszczony. A było tak. Kamil Pociask, jeden z redaktorów serwisu http://majkrosoft.it/ (nie, tu nie ma błędu. Tak się to pisze) powiedział, że poświęci swojego iphona (dokładnie „będziecie mogli zrobić z nim co się wam rzewnie podoba”) w zamian za nową nokię Lumię i800 koloru niebieskiego. Jasiu K.- znany wszystkim pracownik Microsoftu przyjął wyzwanie. Wręczył nowy telefon, a los Iphona był już przesądzony. Najpierw do akcji wkroczył Zozo, znany z tego, że najpierw o nim słychać (ach te legendy), później go widać (ze względu na to że jest duży, trudno go nie zauważyć) a potem się z nim pije (i nie ma szans). My niestety na picie nie mogliśmy sobie pozwolić. Koledzy kierowali, a ja nie chciałam się wyróżniać i robić im smaka;) Następnie kolejni, ale nie było tego widać z miejsca gdzie byłam, bo iphone został otoczony przez gapiów patrzących się na wielką demolkę nazwijmy to. Całość zakończyła się ok 6 rano, kiedy to ewakuowaliśmy się z Alei Jerozolimskich 195A.
Podsumowując: Noc z technologią, bo tak nazywało się całe wydarzenie, możemy zaliczyć do udanych. Bawiliśmy się świetnie, przyskillowaliśmy odrobinę i naładowani nową wiedzą oraz entuzjazmem (ach, będzie co robić na kole) pojechaliśmy dalej.
Więcej informacji na portalu http://majkrosoft.it/ oraz na facebooku na https://www.facebook.com/grupy.net.it
Nadszedł czas na wjazd na warszawski hackerspace. Praktycznie od początku zajął się nami Sergiusz B, pseudonim artystyczny q3k, z którym to miałam kontakt (telefoniczny oraz irc) prawie przez całą noc w Microsofcie. Później dołączali kolejni. Piwnica w środku Warszawy, w stanie remontu (którego byliśmy również świadkami, zapylenie spore), a wokół sporo urządzeń komputeropodobnych i elektroniki, oraz różnorakiego sprzętu do jej tworzenia. Ludzie całkiem w porządku (feli nazajutrz pokazał swoje wielkie zaskoczenie- a w mediach to mówią… ), klimat jak najbardziej sprzyjający pracy twórczej. Nowi znajomi zapoznali nas z projektami jakie robią oraz pokazali jak działają na co dzień. Między innymi mogliśmy obejrzeć router na kółkach, działający dalekopis i modem analogowy, drukarkę 3d, i x rzeczy które(sorry chłopaki) służą sama nie wiem do czego. Z planowanych 4 godzin, przeciągło się nasze spotkanie do kilkunastu, w trakcie których był czas na poruszenie wielu tematów, czy po prostu posłuchanie 8 bitowej muzyczki w tle. Celem wyjazdu było zderzenie się z żywym „undergroundem”, poznanie go, zobaczenie jak tam się pracuje. Jakby takie przeciwieństwo Microsoftu, ot dla zachowania równowagi biologicznej. Planujemy uwić podobne gniazdko w Zielonej Górze, ale to już raczej nie w ramach koła czy uczelni. Efekty ? Obie strony wyraziły chęć współpracy i miejmy nadzieję, że będzie ona owocna. Może uda nam się ich zaprosić do pomocy przy festiwalu nauki i innych podobnych wydarzeniach. Mogłoby to być ciekawe. Tak czy inaczej sam pobyt miło wspominamy, a że było ciekawie, pokażę na fotoreportażu w dalszej części artykułu.
Informacje o samym hackerspace można znaleźć na http://hackerspace.pl/wiki/doku.php
Gdzie spaliśmy? Tylko wspomnę, bo lokalizacja była ciekawa. Był to hotel pracowniczy naprzeciwko Muzeum powstania Warszawskiego (2 km od HS, 10 km od MS). Muzeum w niedzielę jest za darmo, ale niestety nie było już czasu go odwiedzić, bo nawet wyjeżdżając o 9 rano, zajechaliśmy ok 17 więc późno. A wiadomo, że w poniedziałek na naszym wydziale zaczęły się zajęcia, na których musieliśmy już być. No i jeszcze trzeba było odblokować legitkę w CKJ. Co do spania, też ciekawa historia. Siedzę sobie w MS, a tu nagle telefon, 22xxxxxxx czyli stacjonarny ze stolicy. Nie wiele myśląc opuszczam salę wykładową, odbieram… „Dzień dobry, hostel xxx. Niestety musimy anulować rezerwację, ponieważ nastąpiła usterka sieci wodociągowej i jesteśmy obecnie zalani. Nie zdążymy naprawić usterki przed Państwa przybyciem…” Ups… Miła pani podała 5 najbliższych hosteli, przy czym w żadnym nie było miejsca. Na szczęście znalazłam ładowarkę, podłączyłam telefon i skorzystałam z Internetu w telefonie (robię to na co dzień na okrągło, by mieć jakiś kontakt ze światem i wcale nie uważam, że jest to w jakikolwiek sposób niewygodne). Po kilkunastu godzinach, i obdzwonieniu wszystkich hosteli, znalazłam pierwszy lepszy hotel pracowniczy (z założenia tani) po tej samej stronie Wisły i okazało się, że mają wolny pokój 🙂 . Kryzys zażegnany.
Jak widać, nie mieliśmy czasu się nudzić. Na pewno całość będziemy mile wspominać. Koledzy, którzy nie pojechali z nami niech żałują. Obecnie napompowani wiedzą szykujemy się do nowych projektów oraz innych pomniejszych działań (jak gamecamp). Obiecujemy, że jeszcze o nas usłyszycie. PS. Jak mało kto potrafimy łączyć ogień z wodą tak, by ogień nie zgasł a woda nie wyparowała;)
I jak to u nas mówią, JEST SIŁA!!!!
Strona naszej drużyny: http://uznet.studentlive.pl
Chcesz się dołączyć do zabawy? Odwiedź http://www.codeguru.pl/grupy/158 i kliknij taki wielki przycisk „dołącz do grupy”.
5 komentarzy
PS część fotoreportażową wycięłam, bo sporo by zajmowała, ale mogę udostępnić osobom zainteresowanym.
Super blogasek :* Wejdź na mój i daj znajomym.
Żartowałem.
Pozwę Cię.
Znowu żartowałem. Nie pozwę 🙂
Albo nie wiem 🙂
weszłam i nawet dołączyłam do blogrolla:) Ale mam kilka – kilkanaście wejść dziennie więc raczej nie nabiją ci odwiedzin;)
Comments are closed.