Dziś będzie bardziej o tym co u mnie.
Przeniosłam się w nowe miejsce – mam z Nikowkiem coś, co można nazwać kawałkiem prawie własnego mieszkanka. Prawie – bo budynek w którym je wydzielono należy do jego rodziców. Ale czuję się tu zajebiście, pomimo przemęczenia, osłabienia i senności. Podoba mi się tu, szczerze.
Jutro znowu się nie wyśpię, bo idę na spotkanie wrocławskiej grupy .net;) Wrócę pewnie po północy, PKP:)
Poza tym dostałam podwyżkę w pracy o kwotę zbliżoną do tej, jaką miesięcznie wydaję na książki. Acz nie będę chyba więcej książek kupować;). Na razie wystarczy to co mam. Za duża toread lista powoduje to, że potem wszystkie książki leżą na półce zamiast być czytane (albo lądują na allegro – jak u JavaDevMatta w ostatnim devtalku).
Jednym z moich marzeń takich programistycznych było to, aby Stack Overflow nie był dla mnie read only. A więc było tak. Znalazłam pytanie dotyczące problemu jaki sama miałam, okazało się że żadna z odpowiedzi nie rozwiązała problemu, potem rozwiązałam go całkiem przypadkiem (swoją drogą okazało się banalne), więc opisałam że u mnie pomogło to i to i … nawet 2 osoby mi tą odpowiedź podbiły, z czego byłam niezmiernie dumna. Pierwsze koty za płoty;) A jednak konto do czegoś się przydaje. Okazuje się, że mój angielski nie jest aż tak tragiczny i potrafię napisać na tyle zrozumiale, by ktoś obcy ogarnął o co chodzi o skorzystał na tym.
Ale nie, nie przejdę w blogu na eng. Jestem narodowcem ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mogę wesprzeć społeczność rewanżując się w bardzo niewielkim promilu za to, jaką pomoc od niej dostałam, jednak jak już coś tworzę, to raczej dla naszych, aby cała moja ojczyzna rosła w siłę i się rozwijała.
Trochę ostatnio zaniedbuję irca i slacka, ale jest to związane z tym, że po pracy chce mi się już tylko spać. A ostatnio jeszcze były sprawy związane z przeprowadzką etc. Raczej wrócę tam jeszcze. Na razie sesje niech wiszą.
Nadal mnie męczą dojazdy, ale nie chcę z nich zrezygnować, głównie z dwóch powodów. Pierwszym jest możliwość czytania książek, kiedy akurat się nie odsypia, drugim zaś bat nad sobą. Przy elastycznym czasie pracy rozkład jazdy pociągów wydaje się być wystarczającym motywatorem, aby nie kłaść się do łóżka jeszcze na te pół godziny. Także nie, nie szukam na razie niczego na miejscu:)
Zakolejkowałam też pierwszego posta na daj się poznać. Potem może poprodukuję coś jeszcze.
Jedyne co mnie zdemotywowało w tym tygodniu, to rzut okiem na tegoroczny pit. Owoc żywota mojego (i waszego pewnie też) je ZUS. Nie lubię słuchać o utrzymywaniu dziadków, bo moja mama od dziecka jest sierotą zupełną a ojciec półsierotą. Wójostwo też zazwyczaj emerytury nie dożywa. Ok, jeden wujek się załapał na rentę z krusu, ale na nich to ja nie płacę;P
Obecnie czytam „Akta Dresdena – Śmiertelne maski” i w kolejce czekają następne i przeplatam to książką „Oprogramowanie szyte na miarę”. Głównie właśnie kucając sobie gdzieś w korytarzach wiecznie przepełnionych pociągów naszego regionalnego przewoźnika. Idzie mi powoli, bo obecne pogody usypiają. Ale do przodu.
Nadal pykam w mario i flashgierki, ale znacznie mniej niż dotychczas. Po prostu ostatnio coś mnie gry nudzą.
Próbuję też coś podziałać jeśli chodzi o mój język. Komciaki na stack overflow same się nie napiszą, a apetyt rośnie w miarę jedzenia;p Także jakby ktoś chciał- można się ugadać na gorącą czekoladę i próby konwersacji in eng, bo czemu by nie;p
To chyba tyle u mnie z tego, co można opisać.
2 komentarze
„wójek” xd
im a stupid grammar nazi 😀
No i dobrze;) Znajdziesz coś jeszcze, to daj znać. Poprawię.
Comments are closed.