„Pusty raj jest dla stwórcy za mały”
Długo nie mogłam zrozumieć biblijnego aktu wygnania z raju pierwszych rodziców. Najdoskonalsze stworzenia istoty, jaką zwiemy Bogiem, jako jedyne obdarzone największym dobrem i przekleństwem – wolną wolą, zostało przez stwórcę wygnane z krainy wiecznego szczęścia. Chwila, wygnane? Nie tak było. Opisywali to ludzie, którzy wszędzie widzieli zagrożenie. Jeśli ktoś był władcą, to zabijał, krzywdził i skazywał na wygnanie. A Bóg przecież takim władcą był. Jak brzmi główny przekaz? Człowiek zawinił względem Boga i utracił raj. Tyle biblia. Bóg nie musiał nas wygnać. Zło zaczęło nas dotykać, kiedy zaczęliśmy programować własny umysł i przekazywać to co zdziałaliśmy następnym pokoleniom. Owocem poznania dobra i zła, była umiejętność ich rozgraniczenia i co gorsze, możliwość ustalania co jest dobre a co złe. Bóg nie rozgniewał się od razu po tym, jak nasi prarodzice zjedli owoc. Zrobił to po tym, jak w ich umyśle pojawiło się pierwsze „nie wypada”. Nie wypada chodzić nago. To wstyd. Pan wtedy się oburzył i zapytał „Kto wam to powiedział?”, czyli innymi słowy „kto ustanowił takie prawo?”. Potem zapytał o owoc, do którego mieli się nie dobierać. Bóg kochał człowieka i dawał mu wszystko. Ten zakaz miał go chronić przed niebezpieczeństwem, jakim mogłybyć istoty rodzaju ludzkiego dla siebie nawzajem, jeżeli zaczną mieszać w prawach natury. I odeszli ludzie z wyrzutami jak najdalej, bo zrozumieli swój błąd. Nie mogli patrzeć Bogu w oczy. Nie potrafili już kochać. Wymyślili prawo własności, powyznaczali granice i różnice, zaczeli bogacić się materialnie ubożejąc duchowo. Zaczęli się okradać, okłamywać, oszukiwać i krzywdzić na różne sposoby. Gdzieś zatracili pierwotną miłość i moc stwórczą, jaką mieli na początku.
Śmierć i cierpienia zostaną pokonane, gdy odrzucimy te zgubne zasady i schematy jakie nam wpajano od pierwszego pokolenia i nauczymy sie bezgranicznie kochać wszystkie istoty. Jak możemy na powrót zjednoczyć się z Bogiem, skoro nie jesteśmy w stanie zjednoczyć się ze sobą?
W tym życiu nie zasłużyłam jeszcze na niebo. Nie potrafię bezgranicznie kochać wszystkich istot. Są ludzie, z którymi wolałabym nie mijać się na ulicy czy korytarzu. Są ludzie, którymi nieraz gardzę (a nie mnie jest oceniać), choć zniszczył ich system, a nie oni sami siebie. Są istoty, którym nie potrafię wybaczyć od dzieciństwa (a wybaczenie jest konieczne i idzie w parze z miłością, tego nie przeskoczymy). Słowem, wolałabym się smażyć w piekle, jak to mówią, niż zjednoczyć się z nimi, bo byłoby to dla mnie większą ujmą. Podsumowując, miłości muszę się jeszcze nauczyć. Tej prawdziwej. Nie przywiązania, czy zaspokajania własnych potrzeb, a wysyłania pozytywnej energii, pragnienia szczęścia innych istot i czucie jedności z tymi istotami.
Teraz już wiecie, czemu niektóre istoty nie idą do nieba, choć Bóg do ostatniej chwili ich tam wzywa. Nie mogą znieść tego zjednoczenia. A mając świadomość swoich czynów, nie mogą spojrzeć Bogu w oczy i odrzucają to zaproszenie. Wolą być jak najdalej. Są w takim stanie, że każdy akt miłości wysłany w ich stronę ich krzywdzi i bronią się przed nim. Tak Bóg będąc tego świadomym, nie umieszcza człowieka w niebie, by go nie ranić wciąż. Daje mu wolny wybór. To człowiek ucieka jak najdalej, gdzie inne istoty go ranią, ale nie zbliży się do tego źródła miłości, bo mu głupio i wstyd.
Czy nadal uważasz, że Bóg szuka tylko sposobu by się zemścić na człowieku? Bóg cierpi gdy to widzi. Dał człowiekowi pismo, które mówi o miłości, a człowiek je przeinterpretował, by manipulować masami i wmówić, że niebo jest nieosiągalne, a conajmniej trudne do osiągnięcia. Miłość zepchnięto do przywiązania i zaspokajania się, a sam człowiek wstydzi się powiedzieć że kocha komuś poza rodziną i partnerem. Co się porobiło. A przecież wystarczy dobre słowo, pragnienie szczęścia ogółu i oddanie siebie innym. Gdy kochamy, nie potrafimy się już krzywdzić, nie możemy szkodzić. Nie potrzebujemy nagrody za wyświadczoną innym przysługę, znika konieczność istnienia pieniądza. Nie zarabiamy na zaobach naturalnych. Są własnością każdego ziemianina, nie koncernów. Mamy tyle zasobów, że każdego obdzielimy i się nie skończą. To samo z jedzeniem. Tym, co się marnuje wyżywilibyśmy głodujących, gdyby tylko obchodził nas ich los. Myślisz że po śmierci możesz pójść do raju? A kto ci powiedział, że właśnie w nim nie jesteś? Tylko ludzie uczynili z Edenu miejsce kaźni i nauczyli się umierać. Prawdziwe piekło to źle przeżyte życie.